niedziela, marca 12, 2006

Wspaniały koncert gdańskiego zespołu STELLA MARIS

Wspaniały koncert
gdańskiego zespołu STELLA MARIS



Oraz uroczyste wręczenie
przyznanych przez miasto Gdańsk
medali
dwom zamieszkałym w Sydney byłym działaczom NSZZ Solidarność
- z okazji 25-lecia podpisania porozumień sierpniowych


W lutym 2006r koncertował w Australii gdański zespół artystyczny Stella Maris – Gwiazda Morza. Polscy goście wystąpili w ośrodkach polonijnych w Melbourne, Geelong, Canberra, Wollongong, Sydney i Newcastle. Dali razem trzynaście koncertów. Byłam na przedostatnim, specjalnie uroczystym, w niedzielę 12.02.06 - w Klubie Polskim Ashfield i zarejestrowałam, że mimo iż był to trzeci koncert tego dnia i mimo niewątpliwego zmęczenia - wypadli doskonale, bo jak powiedział jeden z tenorów, a także lekarz: „Na koncercie adrenaliny przybywa i dają z siebie wszystko.”

Pełny skład zespołu liczy ponad trzysta osób, a tworzą go wokaliści, instrumentaliści i tancerze. Sprowadzenie całego zespołu do Australii było niemożliwe, przybyło więc zaledwie 22 przedstawicieli zespołu, a mimo to zaprezentowali bardzo wysoki poziom - równy pełnemu składowi, co da się zauważyć porównując z koncertem nagrania płytowe, które ze sobą przywieźli. Jak sami powiedzieli po koncercie, przygotowywali się do tego wyjazdu parę miesięcy.

Założycielem Stella Maris jest ksiądz Józef Wilczyński SJ. A zespół powstał przy Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej w Gdańsku. Należą do niego uczniowie szkoły muzycznej podstawowej i średniej, oraz studenci Akademii Muzycznej, a także absolwenci tych szkół i nauczyciele.


Ksiądz ojciec Józef Wilczyński (nie tylko z racji bycia księdzem nazywany ojcem przez członków zespołu) - jak wywnioskowałam przeprowadzając wywiady po koncercie - jest ogólnie kochany. Zakładał zespół w czasach komunistycznego zniewolenia i oczywiście, jako ksiądz, narażony był ze strony władz na utrudnianie swojej działalności. Ale mimo to udało mu się uczyć dzieci religii, a ponieważ były to dzieci ze szkół muzycznych postanowił wykorzystać ich talenty. I tak doszło do powstania zespołu artystycznego w 1969r.

Stella Maris ma w swoim repertuarze pieśni patriotyczne, powstańcze, ludowe, harcerskie, obozowe, kolędy, piosenki biesiadne, arie operetkowe, nawet operowe; wykonuje także muzykę sakralną. Zachwyciły mnie aranże, zarówno instrumentalne, jak i rozpisanie melodii na czterogłosowy chór. Bogato zharmonizowane, najprostsze i bardzo znane melodie stały się piękne, oryginalne i „jak nowe” w tych ciekawych wersjach. Kiedy spytałam ks. Wilczyńskiego kto robił aranże odpowiedział: „Nie uwierzy pani - piętnastoletni chłopiec!”A odbywało się to tak: ksiądz śpiewał mu zapamiętane melodie i na drugi dzień otrzymywał gotowe partytury. Dzisiaj tamten chłopiec – Jacek Boniecki jest dyrygentem orkiestry. Jako dyrygent pracował w Warszawie, a obecnie w Łodzi.

Zespół Stella Maris stale koncertuje w kraju, w ostatnich dekadach także na całym świecie. Oklaskiwano ich w Anglii, Austrii, Czechach, Grecji, Holandii, Kanadzie, na Litwie, w Słowacji, we Włoszech i w Stanach Zjednoczonych. Obecnie do tej listy dołączyli również Australię. Także pięć razy występowali w Watykanie - pięć razy spotkali się z Janem Pawłem II na specjalnej prywatnej audiencji i z wielką serdecznością wspominają spotkania z Ojcem Świętym. Na jednym powiedział im: „Śpiewem i muzykowaniem roznoście po świecie to, co polskie i to, co piękne.”

Prawie wszyscy wokaliści są jednocześnie instrumentalistami. Śpiewaczka Opery Bałtyckiej Tatiana Szczepankiewicz obdarzona olśniewającym, przeczystym sopranem koloraturowym koncertuje również w filharmoniach i teatrach w całej Polsce. Jej profesorką śpiewu była Halina Mickiewiczówna zwana Słowikiem Warszawy - uczennica słynnej Ady Sari, jest więc p. Tatiana jej muzyczną prawnuczką. „Mam okazję wprowadzać w czyn spuściznę, którą otrzymałam po tych wspaniałych śpiewaczkach.” – powiedziała Tatiana Szczepankiewicz. Po koncercie pani Tatiana powiedziała, że miała okazję spotkać mieszkającą w Australii panią, która osobiscie znała Adę Sari. Dodam, że pani Tatiana jest także doskonałą pianistką - solistką i akompaniatorką.

Drugi solista, dźwięczny bas baryton, też koncertujący po całej Polsce - ksiądz Robert Kaczorowski, na Akademii Muzycznej ukończył wydział wokalno-aktorski, jest również organistą i od kilku lat uczy muzyki sakralnej w Akademii Muzycznej w Gdańsku, a także posiada doktorat z historii! Jako ciekawostkę podam, że wraz z trzema kolegami, księżmi - również po studiach wokalnych, założyli śpiewający kwartet, jakby na wzór słynnego zespołu Il Divo. Nasi księża cieszą się już ogromną popularnością, koncertują po całej Polsce i zamierzają wydać CD. Na codzień ksiądz Kaczorowski jest wikariuszem w bazylice Mariackiej w Gdańsku. Dłuższą rozmowę z księdzem Kaczorowskim, oraz innymi członkami zespołu zaprezentuję w Radiu 2000FM 18 marca tego roku. Na zakończenie wywiadu ksiądz Robert powiedział: „W imieniu wszystkich Gdańszczan pozdrawiamy was Australijczycy – Polonusi! Trzymajcie się i pielęgnujcie te tradycje, w których wzrastaliście przez lata.”

Ksiądz R.Kaczorowski prowadził również konferansjerkę, zachwycając nie tylko elokwencją, ujmującym głosem, ale też, rzadko dziś pięknie podawaną mową polską. Pomagała mu prowadzić konferansjerkę Tatiana Szczepankiewicz, oboje opowiadali o zespole i o sobie, często dowcipnie przekomarzając się ku uciesze widowni.

Zanim koncert się rozpoczął, odbyła się specjalna uroczystość: oto dwom zamieszkałym na terenie Sydney byłym działaczom NSZZ Solidarność zostały wręczone medale przyznane przez miasto Gdańsk - z okazji 25-lecia podpisania porozumień sierpniowych. Medale wręczono przewodniczącemu nowopowstałej organizacji Nasza Polonia - Adamowi Gajkowskiemu (byłemu działaczowi NSZZ Solidarność region Gdańsk) oraz Aleksandrowi Oczakowi (byłemu działaczowi NSZZ Solidarność region Środkowo - Wschodni).

Ksiądz Robert Kaczorowski wręczając te odznaczenia w imieniu prezydenta miasta Gdańska powiedział: „Przypadł mi w udziale zaszczyt bycia reprezentantem prezydenta miasta Gdańska, który prosił mnie o wręczenie pamiątkowych dyplomów i medali. Na okolicznościowym dyplomie prezydent miasta Gdańska Paweł Adamowicz pisze: „Mam zaszczyt przekazać w uznaniu zasług dla idei wolnej i solidarnej Polski szanownemu panu Adamowi Gajkowskiemu medal 25 rocznicy podpisania porozumień sierpniowych.” Również prezydent miasta Gdańska pisze: „Mam zaszczyt przekazać w uznaniu zasług dla idei wolnej i solidarnej Polski, szanownemu panu Aleksandrowi Oczakowi medal 25 rocznicy podpisania porozumień sierpniowych.” Podpisał: Paweł Adamowicz prezydent miasta Gdańska.”

Przyjmując medal Aleksander Oczak powiedział: „Czuję się bardzo wzruszony i zaszczycony otrzymanym wyróżnieniem. Chciałem serdecznie podziękować tym wszystkim czynnikom w Polsce, którzy zauważyli naszą działalność - byłych działaczy ruchu solidarnościowego. Szczególne podziękowania kieruję pod adresem rady miasta Gdańska i panu prezydentowi Gdańska serdecznie dziękuję.”
A oto słowa Adama Gajkowskiego po przyjęciu odznaczenia: „Jest to dla nas wielki dzień. Dzień, w którym emigranci, byli działacze NSZZ Solidarność zostali uhonorowani medalem, jakim na całym świecie odznaczono cały szereg wielkich nazwisk; polityków, działaczy społecznych, artystów i duchownych. Ludzi, którzy przez wiele lat pomagali Solidarności.” Po podziękowaniach dla rady miasta i prezydenta Gdańska A.Gajkowski kontynuował: „Otrzymaliśmy medale za tworzenie Solidarności, za niezłomność, jak to powiedział poeta, „w czasie pogardy” -w czasie stanu wojennego. Za naszą działalność na emigracji, kultywowanie pamięci, wspomaganie antykomunistycznego podziemia, protesty pod konsulatem w obronie Solidarności.(...)Otrzymanie tych medali jest dla nas dowodem na to, że obraliśmy właściwą drogę przy organizowaniu w Sydney 25 rocznicy powstania Solidarności. Drogę, którą wyznacza solidarnościowy epos i pamięć o potrzebujących, a nie polonijne układy...” Mówiąc o nowopowstałej organizacji Nasza Polonia dodał: „Przyjmujemy te medale w imieniu stowarzyszenia Nasza Polonia.”

W wywiadzie udzielonym dla Radia 2000FM obaj odznaczeni mówiąc skromnie o swoich zasługach zaznaczyli, że wielu członków Solidarności więcej niż oni poświęciło dla zwycięstwa tej organizacji, niektórzy oddali życie, inni spędzili długie lata w więzieniach.


Przypomnę tym, którzy za szybko zapominają, że takim właśnie bohaterom zawdzięczamy śmierć komunizmu w Europie, a wielu z nas fakt, że mieszka w Australii.
Powinniśmy czuć się uhonorowani, że tacy ludzie są wśród nas. Ale jakoś nie zauważyłam, żeby nasze media poświęciły temu faktowi specjalną uwagę, z wyjątkiem Radia 2000FM, Expressu Wieczornego i Akcentu Polskiego. Fakt ten, zapewne świadczy o czymś, jeśli nie jest wyrazem powiedzmy ...zaniedbania.



Dodam, że medal przyznany przez NSZZ Solidarność w 15 rocznicę sierpnia - za bohaterstwo w obronie praw człowieka - posiada również, zamieszkały w Sydney Ryszard Techmański, znany Polonii jako aktor sydnejskiego Teatru Fantazja.

Po tak ważnej uroczystości, zespół Stella Maris w pierwszej części koncertu zaprezentował pieśni patriotyczne, zaś drugą część tworzyły występy solistów, oraz na koniec, w wykonaniu całego zespołu wiązanka piosenek biesiadnych śpiewanych wraz z widownią.
Z solistów szczególnie wyróżniał się grający na gitarze klasycznej Adam Matysek, nie byle kto - bo posiadacz doktoratu, absolwent Akademii Muzycznej! W trudnych utworach klasyki gitarowej zachwycił niebywałą techniką i pięknym tonem. Zawsze podziwiam muzyków grających na instrumentach strunowych, którzy z łatwością, na zaledwie kilku strunach prowadzą melodię i akompaniament jednocześnie - co brzmi jak gdyby grały dwa instrumenty. Takie właśnie utwory zaprezentował Adam Matysek - niewątpliwie wybitny gitarzysta.

Z najmłodszych solistów doskonale wypadła dwójka: dziewięcioletni zaledwie wiolonczelista Maciej Kułakowski, który jako jedyny grał również w zespole instrumentalnym za kontrabasy i wiolonczele, tworząc instrumentalną podstawę - „serce zespołu”. Oraz o rok starsza skrzypaczka Klaudia Kowacz. Jej mama Katarzyna Kowacz - pierwsza skrzypaczka, na terenie Australii była także szefem zespołu instrumentalnego. Na skrzypcach, oprócz mamy i córki Kowacz grały: Dominika Błażejak i Anna Gładysz Niemcow.

Sekcję dętą w zespole tworzyli marynarze: Jacek Kliber - flet, Jacek Wicek – trąbka, oraz Mariusz Wójtowicz - puzon. Natomiast porucznik wojska polskiego Stanisław Kujawski śpiewał w tenorach, oraz na akordeonie akompaniował do piosenek biesiadnych.
W chórze, oprócz wyżej wymienionych, śpiewały także panie: Aleksandra Dąbrowska, Barbara Drogoś (także akompaniowała na fortepianie), Iwona Granitowska, Magdalena Leszniewska, Elwira Pruss, Katarzyna Rajchert, Monika Wilska, oraz panowie: Henryk Leszniewski i Sylwester Żyłka.

Koncert w Ashfield odbył się przy zapełnionej widowni, także CD i kasety zespołu szły jak woda, a oklaski po każdym utworze były długie i serdeczne. A po finale, nie skłamię jeśli napiszę, że nie chciały ucichnąć, co nastąpiło dopiero po kilku bisach!
Zespół Stella Maris zaprezentował wysoki poziom profesjonalny, co jest zasługą talentów członków zespołu, ich muzycznego wykształcenia, zapału; ale głównie zasługą założyciela i dyrygenta - księdza Józefa Wilczyńskiego. Jest on motorem poruszającym tę ogromną machinę, jaką niewątpliwie tworzy trzystuosobowy zespół. A może raczej sercem, bo trzeba mieć nie tylko zdolności, pasję, charyzmę, ale - co najważniejsze - trzeba umieć kochać ludzi, żeby utrzymać ich przez dziesiątki lat w entuzjastycznie działającej, muzycznej wspólnocie.

Dodam, że na terenie Sydney koncerty i sprawy związane z pobytem organizowała p. Maria Rosiak. Organizacją koncertów zajmowali się także (na terenie Sydney) księża Chrystusowcy: ks.Krzysztof Chwałek i ks.Antoni Dudek. Natomiast Delikatesy Polonez p.Wiesława Paździora były częściowym sponsorem, wraz z Klubem Polskim Ashfield. Na zakończenie imprezy sponsorzy dodatkowo obdarzyli wszystkich członków zespołu opalami, misiami koala i imponującym kangurem (oczywiście mowa o pluszowych maskotkach!). Aparatury wokalnej, dzięki której zespół był dobrze słyszalny, użyczył Zbyszek Stawiarski (Radio 2000FM).

Trzeba wyjaśnić, że zespół Stella Maris przybył do Australii na własny koszt, bo jak powiedział po koncercie p.Leszniewski (tenor i lekarz zespołu): „Przyjeżdżamy do Polonii. Chcemy przywieźć jej trochę radości i Polski.”
A jakie mają wrażenia z Australii? Mówi administracyjna organizatorka tego wyjazdu p.Magdalena Leszniewska: „Przyjęcie przez Polonię jest wspaniałe. Dzieci zachwycone, bo widziały kangury i koale, my zachwyceni, bo mamy kontakt z Polonią.”

I jeszcze jedna wypowiedź: „Same jak najcieplejsze wrażenia! I klimat i bardzo ciepli ludzie, gorące przyjęcie. Jesteśmy pod wrażeniem gościnności ludzi i całego terenu.”

Zatem czekamy na ponowne zabłyśnięcie Gwiazdy Morza dla australijskiej Polonii!

Sydnejski Express Wieczorny 12 marca 2006r