wtorek, października 27, 2009

Jubileusz Polskiej Szkoły Sobotniej w North Shore w Sydney

____________________________________________________

UWAGA!!!
W TYM ROKU PONOWNIE SPOTYKAMY SIĘ NA DARLING HABOUR!
Zapamiętaj - 6 grudnia - Tumbalong Park!



___________________________________________________

Minęło już 21 lat
jak na North Shore w Sydney
powstała polska Szkoła Sobotnia Dzielnic Północnych.


Początki były wręcz romantyczne, bo pierwsze lekcje odbywały się w pięknej scenerii kościółka w Roseville. Po kilku miesiącach dzieci uczyły się już pod skrzydłami Macquarie University, dzięki inicjatywie dr Edwarda Ronowicza, ówczesnego szefa Polish Studies na tej uczelni, oraz dzięki pełnej zapału i energi grupie rodziców a w niej Janusza Fibricha – pierwszego kierownika szkoły i jego żony Teresy.
I tu właśnie – w Macquarie Theatre – w sobotę 19 września br świętowano ten radosny jubileusz z wielką emocją i serdecznością wzajemną. Było to wspólne święto dzieci, nauczycieli oraz kierownictwa. Trud przygotowań spadł zatem na dyrektorkę tejże Szkoły, panią Elżbietę Cesarską, która od lat osiemnastu pełni tę ważną funkcję.

Część oficjalną rozpoczął dyskurs nowego konsula RP w Sydney, pana Daniela Gromanna, który włada językiem hiszpańskim prawie jak Cortazar, ale tego wieczoru przemawiał do nas w języku Dickensa, a następnie naszego Reja – jakby dalekiego patrona szkół polskich, bo przecież to on nas uczył, iż Polacy nie gęsi! Jego duch był na pewno z nami, choć nie jego utwory – może za trudne dla dzieci na emigracji. A dobrych rad nam Rej też nie szczędził jak np. „W opilstwie czas marnie ginie poczciwemu… Pijany ku bestyjej podobny, a na poły umarły”. W „Figlikach” zaś bawił rubaszną satyrą.
Podczas wieczoru recytowano za to wdzięczne wierszyki Eli Chylewskiej, pisane z pewnym konceptem ( np. „Ortografia”), a jeden nawet czytaliśmy w programach, drukowanych przez firmę Sebastiana Bandali. Chwała mu za to! Zacytujmy ostatnią strofkę:
A to wszystko dzięki naszym
Jest nauczycielkom
Dzisiaj bardzo dziękujemy
Im za pracę wielką

Dziękowano więc im tego wieczoru, zwłaszcza po wystąpieniach dostojnych gości - pani Natashy Post, z Departamentu Edukacji oraz pana Rona Chen, dyrektora Sobotnich Szkół w Chatswood. Atmosferę zelektryzowała później pani Maria Nowak, przewodnicząca Polskiej Macierzy Szkolnej, recytując „Lokomotywę” Tuwima, stosownie inkrustując ją odniesieniami do Jubileuszu oraz do stacji North Ryde, ponieważ od czterech lat lekcje odbywają się już w North Ryde Public School.
Dodajmy, że pani Marysia Nowak ma z pewnością najwięcej atutów, by zajmować najwyższe stanowisko w Macierzy.
Urodzona w ojczyźnie cudownego Szekspira i mądrego Orwella ( jedynego Anglika, która pojął piekło totalitaryzmu ), pani Maria pielęgnowała jednak polską mowę wszędzie tam, gdzie stanęła jej stopa. Nawet w Afryce Południowej założyła polską szkołę, która w tym roku obchodzi 30-lecie istnienia. Pani Maria leci więc do Johannesburga na inny jubileusz! Wiele zasług ma też na polu harcerstwa.


Następnym mówcą był pan Andrzej Siedlecki, aktualny koordynator i wykładowca Polish Studies na Macquarie University. Wielce zasłużony na tym polu (obok kariery teatralnej jako reżyser oraz aktor) pan Siedlecki ma wiele autentycznych osiągnięć w dziedzinie Polish Studies. W swoim niedługim wystąpieniu podkreślił to, że o znaczeniu nauczania języka polskiego na emigracji pięknie mówił już pan konsul Gromann. W tej sytuacji niewiele było więc do dodania.
Z kolei Anthony Stankiewicz, uczeń klasy maturalnej powiedział nam ile radości oraz korzyści ma z nauki ojczystego języka, który tak bardzo przydaje się podczas wyjazdów do Polski. Rolę konferansjerów pełnili Marta Chylewska i Lech Szołoch byli uczniowie szkoły z udziałem również Eli Chylewskiej.

Wystąpił potem zespół taneczny dzieci „Mała Syrenka”. który jest częścią prawie 100 osobowego zespołu "Syrenka" , prowadzonego przez pana Alexa Brak, byłego ucznia szkoły. Jednak to pani Halina Borysiewicz zajmuje się maluchami, ona uczy ich tańca. Dzieci wysypały się na scenę niczym kwiaty na łące, wianki noszone przez dziewczynki takie robiły wrażenie.
I – jak pisał Rej – „Mało dalej za drzewy piękna łąka była
Dziwnie rozlicznym kwieciem z daleka się pstrzyła”
…Zespół wykonał krakowiaka, dzieci tańczyły z infantylnym czarem – był to widok naprawdę wzruszający, mógłby poruszyć nawet sfinksa.
Dziękowano potem wszystkim nauczycielom, a najbardziej zasłużonym wręczano grawerowane w metalu i drewnie dyplomy. Rekordzistką jest tu Ania Depczyk, która uczy od 19 lat, a tuż za nią idą pani Ania Gregory ( lat 18) oraz Ela Kłosowska z Mariolą Bejnar ( po 17 lat). Po 11 lat uczyły zaś Ela Starzyńska i Barbara Gondek, ta ostatnia uczy w szkole średniej w Chatswood. Dziękowano też polskim księżom za lekcje religii, a podziękowania te odebrał obecny na sali ks. Artur Botur.

Grawerowane jubileuszowe statuetki wręczono nauczycielom, którzy uczyli w szkole lub uczą od niedawna i tak to otrzymały następujące osoby: Maria Maciejewska – jedna z pierwszych nauczycielek, Danuta Smogorzewska, Małgorzata Goetel, Dorota Usień, Bogusia Michałowicz, Zofia Braksator, Maria i Jurek Leszczyńscy, Janusz Tyda, Jola Jabłonowska, Marzena Stankiewicz, Ela Tatara, Andrzej Siedlecki. Uff, mam nadzieję, że nie opuściłem nikogo…
Jubileuszową pamiątkę otrzymali również pionierzy zakładający szkołę, których wkład jest godny podkreślenia i przypomnienia a wśród nich znalazły sie takie osoby jak Tereska i Janusz Fibrich, Ela i Andrzej Brak, Tereska i Janek Poźniak, Lucynka i Zbyszek Sumińscy, Teresa i Jozef Adamscy, Ela i cała rodzina Chylewskich, Grażyna i Paweł Otrębscy i tak jeszcze wielu można wymieniać.

Wreszcie wyświetlono film „21 lat Naszej Szkoły”, z materiałów nakręconych przez Elżbiete Cesarską, zmontowany przez pana Oskara Kantora w rekordowym tempie, zważywszy dużą ilość materiałów. Udało mu się zrobić film atrakcyjny, żywy a nie martwą laurkę na jubileusz. Film rozpoczyna scena nadania pani Eli Cesarskiej Srebrnego Krzyża Zasługi od prezydenta Kaczyńskiego, nic dziwnego – bo dewizą pani Eli jest „szkoła to moje serce”!... Wydaje się też, że to właśnie pani Cesarskiej należał się krzyż złoty, ale o tym jakoś nie wiedział pan prezydent, zdezorientowany opiniami z konsulatu.

Wywiady z byłymi alumnami szkoły, sceny z wypraw harcerzy, a nawet wzmianka o pisemku „Wesoły Wróbelek”, wydawanym przez dzieci, wszystko to oglądamy na ekranie. Pan Oskar spisał się na piątkę, jest w końcu specem od filmów.

Finał był tradycyjnie przy stołach, które uginały się od smakołyków, zupełnie jak w rymach Reja: „…oliwki, limunije, mustardy, kapary”. A słynne z wyborności polskie ciasta podano na deser. Przy kawie czy herbacie rozmawiano długo, a wśród nas pląsały jeszcze dzieci w strojach krakowskich, które cieszyły oko i serce. Z mikrofonem widziano tego wieczoru też panią Annę Sadurską z SBS, co świadczy o poważnej randze imprezy. Za cztery lata minie 25 lat, to ci dopiero będzie wesele!
Marek Baterowicz
_____________________________________________________

ELIMENTARZ

Ela ma kota. Ten kot to szkoła.
Ela do szkoły chodzi wesoła.
W każdą sobotę dziewiąta rano
Widzimy Elę nieco zaspaną.
Służy swej szkole przez całe ranki,
Zaparzy kawę, rozda czytanki.
O szkole myśli zawsze i wszędzie,
Czy to w kościele, czy też w urzędzie.
Tysiące spraw załatwia wokół,
czasami chciałaby mieć święty spokój.
Wtedy się łasi kot do niej czule,
Zapominają, że były dwóje.
Ela go głaszcze i chwali wokół,
bo to najlepszy ze wszystkich kotów.
I teraz wiemy już przyjaciele:
To nie Ela ma kota. To kot ma Elę.

Elżbieta Chylewska
________________________________________________