niedziela, września 03, 2006

Teatr „FANTAZJA” i zespół „RAZEM” - znów razem! DIVERTIMENTO ZMIESZANE po raz drugi

Działający w Sydney polonijny amatorski teatr „Fantazja”, bawi nas i wzrusza od 2002r. W tym czasie wystawił kilka sztuk z klasycznego polskiego repertuaru, komedię z lat sześćdziesiątych, brał udział w wielu obchodach rocznicowych, z powodzeniem gospodarzył na największej polonijnej imprezie w sercu Sydney na Darling Habour - gdzie co roku zbiera się kilkanaście tysięcy widzów! - a ostatnio doskonale bawił nas, wraz z muzyczno-wokalnym zespołem „Razem” sztukami i piosenkami Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego. Pierwsze „Divertimento zmieszane” cieszyło się ogromnym powodzeniem i zachęciło reżyserkę do kontynuowania tego tematu.

reżyserka Joanna Borkowska-Surućić i dyrektor teatru Stanisław Mikołajski

I tak, już jesteśmy po dwóch następnych, wspólnych spektaklach teatru „Fantazja” z wokalno-instrumentalnym zespołem „Razem”. I jest to chyba jedyne wśród polonijnych australijskich artystów scenicznych, tak dobrane małżeństwo! Trudno zresztą wyobrazić sobie sztuki Jeremiego Przybory w stanie „wolnym”, tym bardziej, jeśli prowadzącymi bohaterami są „Starsi panowie dwaj”, czyli autor wraz z kompozytorem Jerzym Wasowskim. Wystawienie jakiejkolwiek sztuki J.Przybory bez okraszenia jej finezyjnymi i dowcipnymi piosenkami z tego ulubionego polskiego kabaretu wydaje się niemożliwe, przy tym łączą się one z treścią sztuki, jak chociażby: „Kim był małżonek pani Dyrektor?” „Chwileczkę... Na „s” wiecie panowie...”. Po długiej zgadywance okazuje się, że „Szują”. I już leci piosenka...

Adaptacji prezentowanych przez teatr „Fantazja” sztuk dokonuje reżyserka Joanna Borkowska-Surućić, zawsze ze szczęśliwym skutkiem. Przypomnę, że jest ona absolwentką PWST i F w Łodzi oraz, że robiła montaż w wielu polskich filmach. To doświadczenie zapewne pomaga jej w pracy w teatrze, bowiem sztuki przez nią wyreżyserowane mają wartkie tempo i jak widać także prawidłowo „montuje” ona swoją teatralną trupę, która z powodzeniem prezentuje przeciętnie dwa - trzy przedstawienia rocznie, oraz wciąż mocno „trzyma się” razem, ostatnio nawet z „Razem”.

Premiera „Divertimenta zmieszanego po raz drugi” odbyła się w niedzielne popołudnie 6 sierpnia 2006r. w Klubie Polskim Bankstown, a powtórka tydzień później 13 sierpnia, w Klubie Polskim Ashfield. Byłam na premierze, która miała doskonałe tempo, a wiem, że drugie przedstawienie wypadło równie sprawnie. W Bankstown, jak na każdej premierze tego teatru była pełna sala, o czym można przekonać się chociażby z zamieszczonych na internecie fotografii. I to pełna sala rozbawionych ludzi, żywo reagujących śmiechem i brawami na każdą dowcipną sytuację, na każdą brawurowo zaśpiewaną piosenkę. Dobrze to świadczy o polonijnej widowni, która potrafi docenić i nagrodzić wysiłek naszych, choć amatorskich, to fantastycznie zdolnych i sympatycznych artystów. Ale też teatr „Fantazja” z zespołem „Razem” dostarczają widzom doskonałej rozrywki, przy której można zapomnieć o wszystkim i po prostu dobrze się bawić.

Tym razem obejrzeliśmy dwie sztuki J. Przybory „Dwóch mężczyzn szło drogą służbową” oraz „Mężczyzna do wzięcia”. Lecz, uwaga! nie należy się sugerować tytułami – bohaterowie mężczyźni: subtelni, niezaradni i podporządkowani, byli w obu sztukach zaledwie tłem dla silnych i zdecydowanych kobiet - na scenie królowały panie! I to wyłącznie kobiety na stanowiskach: dyrektor, wicedyrektor, kierownik, zastępca kierownika, naczelnik, mecenas... Z płci męskiej (tutaj płci słabszej), najwyższą funkcję piastował referent i sekretarz, znalazł się co prawda magister, ale tylko... Mimochodek.

Beata Rumianek i Andrzej Świtakowski

Pierwsza sztuka przypomniała, jak to w komunie pracowało się w myśl porzekadła: „Czy się robi, czy się leży...”. A i pierwsza i druga to satyra na stosunki biurowe - w tym wypadku nawet dosłownie... Co prawda, w czasach gdy niektórzy zwracali się do siebie per „wy”, także przy takich stosunkach musiał być zachowany dystans do „wyższych szczebli”; więc choćby pani naczelnik była kompletnie zawiana, w piżamie i szlafroku to „niższy szczebel” dukał z szacunkiem: „Z panią naczelnik bym nie śmiał”, „Nie śmiał, czy nie chciał?”, „Najpierw bym nie śmiał chcieć, a potem ... nie chciał śmieć.” Właściwie, to obie sztuki całkowicie składają się z takich dowcipnych gier słówek.

Elżbieta Chylewska i Piotr Lemieszek

W mocne, ale pociągające kobiety wcieliły się aktorki teatru „Fantazja”: po raz pierwszy Ela Chylewska oraz znane z poprzednich przedstawień: Marta Druć, Ewa Kubel, Beata Rumianek. W rolach przedstawicieli „słabej płci” wystąpili Piotr Lemieszek, Jacek Samborski, Andrzej Świtakowski, Ryszard Techmański i w drugim przedstawieniu dublujący go Bogumił Drozdowski. Podobnie w zespole „Razem” silnymi kobietami były Jolanta Komincz i Bożena Szymańska, a lirycznym i przesmutnym podmiotem ich uczuć bardzo zabawny Sylwester Gładecki.

Jolanta Komincz i Sylwester Gładecki

Poetka Ela Chylewska debiutowała występując w rolach krańcowo odmiennych od tych, w których dotychczas pojawiała się na scenie (grając poetki...) – ale i tu poradziła sobie znakomicie, czując się pewnie i doskonale odczytując specyficzny humor J.Przybory. Marta Druć czarująca jako zastępca kierownika, rozśmieszała jako babcia, doprowadzająca do rozpaczy świeżego rozwodnika i wypijająca mu ostatnie trunki. Ewa Kubel - piękność niedostępnie uprzejma dla petentów, natychmiast przestawiona „tajała”, gdy nagle zadzwonił „On”.

Wszystkie aktorki grały doskonale i wspaniale się prezentowały (piękniejsze od motyli na dekoracjach...). Ale królową tego przedstawienia była Beata Rumianek.

Beata Rumianek

W pierwszej sztuce jako rzeczowa pani dyrektor, a w drugiej jako zawiana i w końcu całkiem pijana - lecąca przez ręce tańczącego z nią tango „mężczyzny po przejściach” i wyśpiewująca na cały głos „Gdy mi ciebie zabrrraaaaaaaaknie...” - pani naczelnik, była tak naturalnie prześmieszna, że nawet słyszałam opinię po spektaklu: „Minęła się z powołaniem”. Tu wyjaśnię niezorientowanym, że Beata Rumianek jest znaną i popularną wśród sydnejskiej Polonii dentystką.

Beata Rumianek i Andrzej Świtakowski

Panowie – tak, jak powinno być! – będąc tłem dla pań, nie narzucali się specjalnie: subtelni, nieśmiali i niezaradni „Starsi panowie dwaj”, czyli Jacek Samborski i Ryszard Techmański, oraz debiutujący w drugim przedstawieniu Bogumił Drozdowski; zmienny jak kameleon Andrzej Świtakowski wcielający się to w postać skromnego urzędnika, to w umięśnionego macho, czy wreszcie w zdezorientowanego „Mężczyznę do wzięcia” byli „cali” dla pań. Jedynie Piotr Lemieszek – w rolach mężczyzn głośnych i niespeszonych, z trudem podporządkowywał się tej „seksmisji”.

Andrzej Świtakowski i Marta Druć

Trójka wokalistów zespołu „Razem” brawurowo interpretowała piosenki znane z „Kabaretu Starszych Panów”. Wobec czego, małżeństwo „Fantazji” z „Razem” nie powinno się rozwodzić, bo mogą być wzorem zgodnego stadła dla innych artystów estradowych! Szczęśliwie, że śpiewający ballady i piosenki popularne, Jolanta Komincz, Bożena Szymańska i Sylwester Gładecki z powodzeniem odnaleźli się w piosence kabaretowej. Są muzykalni, grają również na fortepianie i na gitarach (Jolanta i Sylwester) - podkłady muzyczne są ich autorstwa - mają też zabawne pomysły, np. w finale śpiewając wraz z całym zespołem teatralnym przewodnią piosenkę „Starsi panowie dwaj”, wystąpili jako starsi panowie ...trzej.

Wszyscy aktorzy mieli świetnie dobrane do ról kostiumy, ale najpiękniejsze, najbarwniejsze toalety - jak na kabaretową divę przystało! - zaprezentowała Jola Komincz.

Jolanta Komincz

Przygotowane wspólnie dekoracje projektu reżyserki, stanowiły barwne i tematycznie dopasowane tło, tych „służbowo-erotycznych” komedii. I co najważniejsze: aktorów wszędzie było dobrze słychać! A to głównie dzięki zakupowi przyczepianych do ubrań mini mikrofonów. I tu należą się podziękowania sponsorom, a są nimi: Konsulat RP, doktor Kaja Łukaszewicz oraz firma CN. Cleaning. Apeluję jednak do ewentualnych przyszłych sponsorów: teatrowi potrzebne są jeszcze chociaż dwa takie mikrofony, żeby mogli korzystać z nich wszyscy aktorzy. Wiadomo, że sale klubowe mają złą akustykę i dobrą słyszalność zapewnia jedynie aparatura nagłaśniająca. Nad aparaturą i synchronizacją efektów dźwiękowych z powodzeniem czuwał profesjonalista Leszek Szymański.

Ewa Kubel i Bogumił Drozdowski

Na widowni, na obu przedstawieniach byli obecni duchowni, przedstawicielstwo Konsulatu RP, działacze polonijnych organizacji, przedstawiciele mediów polonijnych i co najważniejsze: stała, niezawodna publiczność tego teatru, ale też i ona nigdy nie zawodzi się - z każdej premiery teatru „Fantazja” wychodzi równie zadowolona, jak pisząca te słowa.

Więcej zdjęć z przedstawienia można znaleźć na linku Fotogaleria sympatyczna.

Foto: Tomasz Koprowski

Brak komentarzy: