niedziela, grudnia 14, 2008

Wydarzenia z grudnia 2008r.

____________________________________________________

Wszystkim dzieciom: Wesołych Świąt! - od Joasi Panter, wraz z tatusiem Mikołajem!...

______________________________________________________

DZIECI Z POLSKICH SZKÓL SOBOTNICH BAWIĄ SIĘ NA WSPÓLNYM BALU MIKOŁAJOWYM.

CZY MIKOŁAJ MÒWI PO POLSKU?
Oczywiście! Przekonały się o tym dzieci, które Święty Mikołaj obdarował prezentami w Polskim Klubie w Bankstown gdzie 13 grudnia odbył się Wielki Bal Mikołajowy dla wszystkich uczniów ze szkół sobotnich. W programie zabawy nie zabrakło niczego. Na tle zimowego pejzażu prawdziwy Mikołaj czekał na dzieci w czerwonym pluszowym fotelu, następnie występ czarodzieja, tańce, konkursy z nagrodami i doskonałe kiełbaski z BBQ to zaledwie niektóre niespodzianki i zaproszenie do zabawy.

Tego popołudnia Mikołaj był bardzo zajęty rozdawaniem paczek dla blisko 150 dzieci oraz pozowaniem do wspólnych rodzinnych zdjęć. Po raz pierwszy mogliśmy się naocznie przekonać jak dużo nas jest - sześć szkół razem to spora grupa dzieci, rodziców i nauczycieli. Dorośli i dzieci, wszyscy mieliśmy okazję zobaczyć jak mocna jest nasza „Mała Polska” w Sydney. Radości dzieci nie było końca, a świąteczna atmosfera udzieliła się wszystkim.




Praktyczna nauka języka, która z ogromnym wysiłkiem jest kontynuowana od lat w sobotnich szkołach, to także czynna deklaracja naszego udziału w kształtowaniu polskiej kultury – teraz i w przyszłości, kiedy nasze dzieci będą miały dzieci. Program szkolnych zajęć oparty na sylabusie języka polskiego z elementami polskiej kultury i tradycji, przygotowany jest przez doświadczonych i wykwalifikowanych nauczycieli. Nauczanie obejmuje poziom szkoły podstawowej od klasy 0 do 7. Wielu uczniów kontynuuje edukację językową w szkołach średnich zakończoną egzaminem maturalnym z Języka Polskiego.

Zajęcia odbywają się w soboty, od 9:00 rano do 12:00 w południe, od lutego do grudnia. Także dorosli, którzy chcą praktycznie poznać język, mogą ukończyć atrakcyjny kurs języka polskiego przygotowany dla początkujących i zaawansowanych. Szczegółowych informacji udzielają i przyjmują zapisy na nowy rok szkolny następujące szkoły:

1. POLSKA SZKOŁA SOBOTNIA W ASHFIELD
Polish Saturday School Ashfield
PO BOX 730, Ashfield NSW 2131
Bethlehem College
18 Bland St, Ashfield NSW 2131
Info: Marysia tel: 9875 1572 lub Bernadeta m: 0407 073 771
email: ashfield@polishschool.net.au


http://www.polishschool.net.au/

2. POLSKA SZKOŁA SOBOTNIA W BANKSTOWN
Polski Klub w Bankstown
Info: Barbara Potaczała tel: 9796 7294
email: mebasia@hotmail.com


3. POLSKA SZKOŁA SOBOTNIA W LIVERPOOL
Info: Zuzanna i Marek m: 0400 212 298
email: mmajewski@optusnet.com.au


4. POLSKA SZKOŁA SOBOTNIA W MARAYONG
Holy Family (St. Andrew's High School)
116-132 Quakers Road Marayong NSW 2148
Info: Sr Grażyna tel/fax: 9626 3687
email: groclawska@yahoo.com.au


5. NORTH SHORE POLISH SATURDAY SCHOOL
North Ryde Public School
Cox’s Road, North Ryde NSW 2113
Info: Elżbieta Cesarski mob: 0402 387 034
email: northshore@polisheducation.org.au


6. POLSKA SZKOŁA W RANDWICK
Info: Zbyszek Sobota m: 0414 313 478

email: school@polishschool.org.au
http://www.polishschool.org.au/

Zapraszamy także na website Polskiej Macierzy Szkolnej http://www.polishschool.com.au/szkoly.htm


Mamy nadzieję, że Wielki Bal Mikołajowy zaowocuje już wkrótce w następne wspaniałe inicjatywy międzyszkolne. Świętemu Mikołajowi pomagały mamy z Rady Rodziców i nauczyciele.
Duże brawa za pomysły i organizację należą się zwłaszcza paniom Izie Stempień i Anicie Książek.
U progu nowego roku serdeczne podziękowania i świateczne życzenia kierujemy w stronę wytrwałych rodziców i wszystkich uczniów Polskich Szkół Sobotnich a także za udzieloną pomoc dziękujemy przedstawicielom Konsulatu Rzeczpospolitej Polskiej w Sydney i kierownictwu Klubu w Bankstown
. Do zobaczenia w szkole!

Hanka Biłyk
________________________________________________

Święty Mikołaj

Na czerwonym królewskim fotelu, przy choince, na tle polskiej zimy zasiadł Święty Mikołaj. Przyjechał, aby spotkać się z dziećmi polskich szkół sobotnich.

Spotkanie miało miejsce 13 grudnia, na terenie Klubu Polskiego w Bankstown. Święty Mikołaj był dofinansowany przez Konsulat Generalny RP w Sydney, dlatego mógł obdarować dzieci tak wspaniałymi prezentami. Przywiózł ze sobą aż 10 olbrzymich złotych pudeł z upominkami, a dzieci nie mogły się doczekać, aby zobaczyć, co te pudła kryją w środku.
Utworzyła się długa kolejka do Mikołaja. Dorośli i dzieci robili z nim zdjęcia, aby upamiętnić to niecodzienne spotkanie. Niektóre dzieci, zwłaszcza te najmłodsze, bały się trochę długiej białej brody, ale Mikołaj miał swój sposób, aby ośmielić każdego smyka. Rozdawał cukierki.
Druga kolejka utworzyła się przy stoisku z jedzeniem. Zapachy smażonych kiełbasek wabiły już przy wejśćiu. Była to pora obiadowa, więc zarówno dzieci, jak i dorośli nie potrafili oprzeć się pokusie zjedzenia smacznego „hot-doga”.
Za czarną zasłoną, schowany jeszcze przed widzami, szykował się magik. Zaciekawione dzieci zasiadły na podłodze czekając niecierpliwie na występ artysty. Cały parkiet był zajęty. Wreszcie zasłonę zdjęto i magik robił „czary- mary”. Z chusteczki wydobywał żywe gołębie, króliki, a nawet świnki morskie. Wszyscy z niedowierzaniem obserwowali te magiczne sztuczki i próbowali odgadnąć, jak on to robi. Trzeba przyznać, że nikt z obecnych nie mógłby dorównać talentowi artysty.

Po występie magika Święty Mikołaj rozpoczął rozdzielanie upominków. Dzieci niecierpliwie otwierały swoje prezenty; po ich minach można było wnioskować, ze upominki sprawiły im dużą przyjemność.
Program gier, zabaw i konkursów wciagnał do wspólnej zabawy wszystkich bez względu na wiek. Odbyły się: taniec z balonami, reagowanie na muzykę- zabawa z krzesłami, gry z naklejkami, „wyścigi konne”, konkurs zjadania pączków ze sznurka i wiele, wiele innych.
Choinkowa zabawa przy dźwiękach piosenek dziecięcych wciągnęła nawet te najbardziej nieśmiałe pociechy i wszyscy pomalutku już pod wieczór z zadowolonymi minami opuszczali gościnny klub polski.
Do zobaczenia w Nowym Roku Szkolnym 2009!

Marysia Nowak 14/12/08










_______________________________________________________

Po kliknięciu na, fotka powiększa się na cały ekran
_________________________________________________

Po długiej chorobie zmarł 8 grudnia 2008 r. w Sydney
mgr inż. Jerzy Bolesław Prociuk
(ur. 8 kwietnia 1934 r. w Grudziądzu), wieloletni działacz społeczny w Polsce i Australii.
Różaniec i Msza św. w Sanktuarium Maryjnym, Quakers Rd., Marayong w sobotę 13 grudnia o 9 rano, następnie wyprowadzenie ciała na cmentarz Pine Grove Memorial Park, Kington St., Minchinbury.
Pogrążeni w żalu: żona i dzieci z rodzinami.
Zamiast kwiatów można dla uczczenia pamięci Jurka złożyć w kościele ofiarę na Fundusz Pomocy Szkołom Polskim na Wschodzie im. T. Goniewicza.

__________________________________________________

Wspomnienie o Jerzym Bolesławie PROCIUKU

Grażyna Walendzik

Jerzy Bolesław Prociuk, wybitny działacz polonijny nie żyje
Kiedy umiera patriota, budzi się pamięć jego historii.


Jerzy Bolesław Prociuk był dla mnie i dla wielu nie tylko wybitnym społecznikiem i działaczem polonijnym, ale także żywą historią. Jego przykład to lekcja polskiego patriotyzmu, miłości Boga, honoru i Ojczyzny, miłości i troski o własną rodzinę, poznawania jej korzeni oraz mądrości w demaskowaniu historycznych przekrętów i pasji w dociekaniu do źródeł prawdy. Był jednym z najbardziej zaangażowanych na emigracji obrońców dobrego imienia Polski i Polaków oraz najlepszym rzecznikiem Fundacji Pomocy Szkołom Polskim na Wschodzie im T. Goniewicza.

Historia Jerzego sięga 1940 r., dramatycznego okresu zesłania na Sybir pięcioletniego wówczas chłopca wraz z mamą Katarzyną Prociuk z domu Komorską i trzyletnim bratem Tomaszem. Ojciec jego Aleksander wyruszył na wojnę jako dowódca kompanii, a później batalionu CKM II, 6 pułku Strzelców Podhalańskich. W walce pod Tomaszowem Lubelskim został kontuzjowany i zabrany do niewoli - niemieckiego oflagu, w którym więziony był aż do końca wojny. Katarzyna wraz z chłopcami przetrwała Sybir w skrajnych, nieludzkich warunkach i wróciła po wojnie do komunistycznej Polski. Po 20 latach niepewności i poszukiwań odnalazła męża w Australii. Niezwykłe wydarzenie połączenia rodziny po 22. latach rozłąki miało miejsce 28 marca 1961 roku w Sydney. Pisały o tym czołowe australijskie gazety. Jurek był już wtedy dwudziestokilkuletnim mężczyzną, absolwentem wrocławskiej Wyższej Szkoły Ekonomicznej. Po latach wspominał o utworzonej przy WSE harcerskiej drużynie akademickiej „Rój”. Jej patriotyczny profil inspirowany był pracą patriotyczno-wychowawczą ks. Aleksandra Zienkiewicza zwanego przez młodzież „Wujkiem”. Konspiracyjna „Instytucja Wujka” oraz środowisko harcerzy akademików ukształtowały w młodym studencie zaangażowanie, odporność i wytrwałość, które, jak często podkreślał, towarzyszyły mu przez lata późniejszej pracy społecznej wśród Polonii australijskiej.

Lista osiągnięć w działalności społecznej Jerzego w Australii jest bardzo długa, zatem przytoczę tylko kilka według mnie najważniejszych dokonań: praca z polską młodzieżą w harcerstwie (w Ashfield i Bankstown lata 60, Instruktor Obozów Ministranckich na Bielanach lata 80.), był współzałożycielem i współinicjatorem Towarzystwa Wiedzy o Polsce (1965), Kręgu Starszoharcerskiego „Znicz” (1965-66), Koła Akademików Polskich (1969-73, prezes w 1973r.), pierwszej na północy Sydney Parafii Polskiej w East Roseville (1972) i istniejącej przy niej Rodziny Rodzin, Biura Pomocy Społecznej i Informacji (1974, członek zarządu w latach 2004-2007); Vice –prezesem Polskiej Macierzy Szkolnej (1968-69), członkiem Prezydium Rady Naczelnej (w latach 1966-71 kierował sprawami młodzieży), zarządu Związku Sybiraków (od1995, prezes w latach 1996-97), zarządu Związku Polskiego w Wollongong (1997-2006), zarządu Koła Seniorów przy Klubie Polskim w Ashfield (2004-2007), Polskiego Instytutu Historycznego ( od 2004 r.), Naszej Polonii, organizatorem powitania kardynała Karola Wojtyły w Sydney (1973 r), Balu-Bankietu na 500-lecie urodzin M. Kopernika (1972) oraz pomocy Fundacji Pomocy Dzieciom Polskim na Wschodzie im. T. Goniewicza (od 1996 r).

Śmierć Jerzego, oznacza nie tylko ból i smutek w najbliższej jego rodzinie, ale także poczucie ogromnej straty w życiu polonijnym, a dla mnie osobiście utratę bliskiego przyjaciela mojej rodziny. Przez kilka lat trudnej pracy redakcyjnej w „Akcencie Polskim” Jurek był dla mnie mądrym, duchowym doradcą, często podrzucał ciekawe tematy, przypominał listownie lub telefonicznie o ważnych patriotycznych wydarzeniach, odsłaniał kulisy kłamstwa i fałszu w mediach. Szybko i skutecznie reagował na wszelkie antypolskie wystąpienia w prasie australijskiej, zarzucał listami wpływowych polityków, wysyłał informacje do Polski, do historyków i do emigracyjnej prasy.

Ze smutkiem zaglądam do domowego archiwum. Przeglądam teczkę dokumentów, systematycznie otrzymywanych od Jurka: listy, kserokopie z narodowej prasy z własnymi uwagami i komentarzami, dokumenty z akcji obrony dobrego imienia Polski i Polaków, publikacje w Biuletynie Informacyjnym Związku Polskiego w Wollogong, „Story Never Told”, relacje z podróży żony Halinki w 2005 roku na Polesie i Białoruś, zapiski z podziemnej działalności w Wyższej Szkole Ekonomicznej we Wrocławiu, osobiste wspomnienia o Wujku opublikowane w zbiorowym wydaniu materiałów na konferencje poświęconą księdzu Zienkiewiczowi, oraz kserokopie tekstów o komandorze Franckim.
Czytam je ponownie, jego historia budzi się na nowo, ożywiają wspomnienia wspólnych rozmów przy gościnnym, polskim stole w Jannali.

Poznałam go wraz z żoną Halinką w grudniu 2005 roku. Przyjechałam wtedy do Sydney z promocją „Akcentu Polskiego” na Polskim Bożym Narodzeniu w Darling Harbour. Wcześniej był kontakt telefoniczny, słowa zachęty i wsparcia w pracy edytorskiej. W bardzo polskiej, patriotycznej rodzinie Prociuków znalazłyśmy wraz z moją córką życzliwość, gościnność i schronienie.
Okrutne doświadczenia Sybiru, a później, w komunistycznej Polsce praca w harcerstwie nauczyły go ważności gromadzenia dokumentów – świadectw polskiej martyrologii i broniących prawdy faktów historii. W czasie wizyty w Sydney Jurek otworzył przede mną swoje domowe, imponujące zawartością zgromadzonego materiału archiwum. Dużą jego część stanowiły materiały z prowadzonych akcji obrony dobrego imienia Polski i Polaków. Były wśród nich wycinki z prasy australijskiej, kopie wysyłanych listów protestacyjnych, publikacji w polonijnej i narodowej prasie, odpowiedzi, podsumowania itp.

Na bieżąco wyłapywał antypolskie teksty i komentarze w australijskich mediach, informował polonijną prasę, władze polonijne i polskie, przesyłał cale pliki materiałów do Polski, współpracował i wspierał narodową a także polonijną prasę. Listy protestacyjne przeciwko antypolonizmom pisał w imieniu własnym, a także wspierał działania polonijnych organizacji i mediów. W latach 2004-2005 z rozmachem prowadził i finansował akcję przeciwko określeniu „polskie obozy koncentracyjne” i „polskie obozy śmierci”, rozsyłając dziesiątki broszurek w Australii i do Polski. W połowie roku 2006 energicznie działał przeciwko kalumniom Jacka Hibberda „Poland’s gilty secret” drukowanym w formie recenzji antypolskiej książki Grossa „Fear” na łamach „Weekend Australian”. Tym razem otrzymał odpowiedzi na protesty od wpływowych polityków australijskich: senatorów Freda Nile i Danna Vale MP. W marcu 2007 roku opublikował w „Akcencie Polskim” list otwarty do Polaków w Australii, polonijnych organizacji i prasy, a przede wszystkim polityków. Domagał się od polskiego MSZ opracowania strategicznego programu obrony i promocji Polski i Polonii. Pisał m.in.: „Kluczem do sukcesów w obronie przed dyfamacją Polski i Polaków jest oparcie naszej akcji o Polskę, o zreformowany MSZ rozporządzający strukturami odpowiednio wyposażonymi i rozbudowanymi, powołanymi do takiej akcji”.

Historyczna prawda, której zawsze bronił stanowiła dla niego wymiar naczelny. W listach do redakcji „Akcentu Polskiego” często ubolewał nad niechęcią Polaków do pracy badawczej i dokumentowania wydarzeń. Wyrażał swoje rozgoryczenie tym, że „żyjemy w świecie, gdzie dużo więcej środków przeznacza się na finansowanie poprawności politycznej niż na rzetelne badania w imię prawdy”.
Jako jeden z pierwszych odpowiedział na apel „Nasze korzenie” ks. prałata Zdzisława Peszkowskiego, kapelana Rodzin Katyńskich i Sybirackich, apel, w którym ks. prałat zachęcał do pisania historii w rodzinach polskich i szukania rodzinnych korzeni. Z pomocą wspierającej go zawsze żony Haliny opisał i zebrał w formie książkowej całą dokumentację pierwszego pobytu kardynała Karola Wojtyły w Australii w 1973 roku, ze szczególnym uwzględnieniem powitania w Sydney, w którym uczestniczył osobiście, jako organizator z ramienia polskich organizacji polonijnych. Utrwalone i opracowane wydarzenia ze spotkania z przyszłym Ojcem Świętym Janem Pawłem II zatytułował „Story Never Told” („Historia Nigdy Nie Opowiedziana). W podziękowaniu za otrzymaną kopię abp St. Dziwisz zauważył, iż „ utrwalił te ważne wydarzenia, aby zachować je dla pamięci przyszłych pokoleń”. Rzetelnie opracowana dokumentacja przyczyniła się do sprostowania błędnego zapisu w witrynie internetowej Polskiego Instytutu Historycznego w Kanberze oraz przyjęcie Jerzego na członka tegoż Instytutu.

Hasło „Nasze korzenie” stało się także przyczynkiem do odnalezienia rodzinnego Pleśna na terenach dzisiejszej Białorusi. Niezwykłą historię poszukiwania miejsca wymazanego z mapy opisała Halina Prociuk na łamach Biuletynu Informacyjnego Związku Polaków w Wollongong (nr 1,2,3 / 2005).
Jako dziecko Sybiru i represjonowanej za komunizmu Polski najbardziej cenił sobie pieczołowicie przechowywane pamiątki rodzinne: obraz Czarnej Madonny, do której rodzina i Polacy modlili się na zsyłce, „Pamiętnik” swojej mamy Katarzyny pisany na Sybirze, zdjęcia chaty syberyjskiej (ich kopie znajdują się w Izbie Pamięci u Ojców Redemptorystów we Wrocławiu) oraz maleńkie (wielkości 2 x 2cm) świadectwo nauki języka polskiego z polskiej „szkoły” na nieludzkiej, syberyjskiej ziemi. To ostatnie było dla niego szczególnie ważne, a przeświadczenie o znaczeniu polskiej szkoły i języka w kształtowaniu kulturowej tożsamości Polaków sprawiły, iż zawsze bronił spraw Polaków na Białorusi i aktywnie wspierał polskie szkolnictwo na Wschodzie.

Był w Australii najlepszym rzecznikiem Fundacji Pomocy Szkołom Polskim na Wschodzie im T. Goniewicza założonej i prowadzonej przez Józefa Adamskiego. Z jej ramienia zbierał fundusze na pomoc polskiej szkole w Brześciu, wspierał także redagowane przez Alinę Jaroszewicz pismo „Echa Polesia”, publikował w polonijnej prasie apele o pomoc finansową i sam nie szczędził własnych oszczędności na pomoc Fundacji.
W połowie 2006 roku opublikował na łamach prawie wszystkich pism polonijnych list otwarty do Polaków na emigracji zatytułowany „Podajmy rękę dzieciom polskim ponad partyjnymi podziałami”, w którym propagował koncept „Wielkiej Polskiej Rodziny Rodzin”, zjednoczonej we wspólnej akcji na rzecz polskich dzieci.

Lata jego najaktywniejszej działalności w walce z antypolonizmami i organizowaniu pomocy dla polskich szkół na wschodzie były także okresem zmagań z długotrwałą chorobą. O tym, że był chory na raka wiedzieli tylko najbliżsi, bo Jurek nigdy się na bóle nie użalał, był zawsze pogodny, optymistycznie nastawiony do życia, ukierunkowany na działalność społeczną i patriotyczną. Zmarł 8 grudnia w dzień Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny w wieku 74 lat. W otoczeniu rodziny, modlitewnych i harcerskich pieśni przekroczył ziemską granice życia.
Pozostawił po sobie dokumenty i własną historię, która przetrwa w pamięci tych, którzy z Jurkiem obcowali. Cześć Jego Pamięci.
Grażyna Walendzik

ZAMIAST KWIATÓW WPŁATY NA FUNDACJĘ
Kochana i Droga Rodzino, Przyjaciele, Znajomi w Australii, Polsce i Kanadzie,
Serdecznie dziękuje w imieniu swoim i dzieci za przesłane kondolencje i wyrazy zjednoczenia się z nami w tym bólu. Wraz z dziećmi podjęliśmy decyzje wsparcia Fundacji Pomocy Polskim Dzieciom na Wschodzie dla uczczenia pamięci mojego kochanego męża, ojca i dziadzia. Jest to chyba ostatnia przysługa społeczna, którą możemy ś.p. Jurkowi sprawić, później pozostanie nam tylko modlitwa w Jego intencji.
Halina Prociuk

W Australii dotację można złożyć w kościele w dniu pogrzebu lub przesłać na ręce pana Bogusława Trelli, sekretarza Polskiego Stowarzyszenia Sybiraków w Melbourne
Tel: (03) 9561 – 617 Polish Siberian’s Association, 27 Chapman Boulevarde, GLEN WAVERLY, VIC 3150

O FUNDACJI POMOCY DZIECIOM POLSKIM NA WSCHODZIE
Fundacja Pomocy Szkołom Polskim na Wschodzie jest instytucją społeczną, niezależną od władz państwowych, opiera swą działalność na darowiznach i pracy społecznej, nie otrzymuje dotacji państwowych, jest w systemie NON-PROFIT. Fundacja pomaga dzieciom polskim oraz innym potrzebującym poprzez: wydawanie i przekazywanie gratisowe podręczników i pomocy szkolnych, środków, higienicznych, organizowania dla dzieci wypoczynku, organizowania zajęć edukacyjno-wychowawczych, występów artystycznych, konferencji, szkolenia itd.
Fundacja pracuje już 20 lat i z powodu swych zasług jest znana w kilkudziesięciu krajach świata.

Konto bankowe Fundacji w systemie międzynarodowym wraz z SWIFT COD: PL96 1240 5497 1111 0000 5005 2437 PKOPLPW.
___________________________________________

Rodzinie Pana Jerzego - wyrazy najszczerszego współczucia składa redaktorka Blogowiska Ela Celejewska


Cześć Jego pamięci...
____________________________________________________